Po kilku
godzinach w końcu zostałam wypuszczona i mogłam wracać do domu. Nadal nie
mogłam w to uwierzyć… Mogłam być mamą, rozumiecie? M-A-M-Ą! A tatą tego dziecka
byłby Justin. Nie wiem, co jest dla mnie większym szokiem – to, że byłam w
ciąży czy to, że ojcem dziecka byłby Justin. Byłam w rozsypce, wewnętrznej
rozsypce.
Powolnym
krokiem wyszłam z sali, bardziej naciągając na nadgarstki rękawy bluzy. Justin
w między czasie przywiózł mi normalne ubrania, żebym nie chodziła dookoła w
samym t-shircie.
- Jedziemy do
domu? – wychrypiałam, patrząc na szatyna, który siedział na krześle z kubkiem
kawy i próbował nie usnąć. Nie dziwię się, siedział tu przez cały czas.
- Oczywiście.
– podniósł się, a ja od razu wpadłam mu w ramiona i wybuchłam gorzkim płaczem. Przez
cały ten czas, kiedy mnie przetrzymywali, nie płakałam, a teraz naprawdę czułam
taką potrzebę, bo w końcu miałam możliwość się wypłakać.
- Cicho… Wszystko
będzie dobrze – szeptał mi do ucha Justin, gładząc moje włosy – Wrócimy do
domu, odpoczniesz sobie. – musnął uspokajająco moje czoło i puścił mnie na
moment, jednak wtedy moje nogi ugięły się z bezradności i prawie bym upadła,
ale jeden z ochroniarzy mnie złapał. Minęła sekunda, a ja już znajdowałam się u
szatyna na rękach, który niósł mnie jak pannę młodą. Przed wyjściem ze szpitala
otoczyła nas czwórka ochroniarzy z każdej strony, a następnie wyszliśmy na
dwór, gdzie oślepiło mnie dużo fleszy. Czemu nie można mieć chwili prywatności?
Jaką szują trzeba być, żeby czekać przed szpitalem, tylko dlatego, żeby zrobić
dobre zdjęcie?
Niedługo po
tym znaleźliśmy się w samochodzie. Usiadłam z tyłu razem z Justinem i oparłam
się o niego, przymykając powieki. Na przednich siedzeniach usiadła dwójka
ochroniarzy, a w aucie za nami druga dwójka i już po chwili ruszyliśmy, gubiąc
paparazzi.
- Lekarze nie
chcieli mi niczego powiedzieć, bo nie jestem z rodziny, więc może Ty powiesz
mi, co się stało? – usłyszałam w głosie troskę, złość i smutek.
- To nie jest
ważne. – szepnęłam, a już po chwili poczułam łzy na swoich policzkach. Szybko
je otarłam, wzdychając cicho.
- Powiedz mi.
– mruknął i pogładził moje włosy.
- Justin, to
nie Twoja sprawa, nie pytaj o to więcej – warknęłam, jednak zaraz po tym
uniosłam głowę i popatrzyłam przepraszająco w czekoladowe oczy chłopaka – Przekonajmy
Scootera do tego, żebyśmy nie musieli już być razem. To nie ma sensu. – w
momencie, gdy to wypowiadałam, to mina Justina zrobiła się nieco smutna.
- Jesteś
zmęczona i za dużo myślisz. Prześpij się. – powiedział wymijająco.
- Ale ja
mówię poważnie. Znajdziecie ze Scooterem młodszą, ładniejszą, fanki ją polubią,
zarobisz więcej kasy i…
- Śpij. –
przerwał mi.
- Justin,
proszę… Nie chcę tego.
- Mamroczesz.
Śpij już. – ton głosu Justina stał się głośniejszy.
- Nie jestem
zmęczona. – skłamałam.
- Jesteś i
gadasz głupoty. Śpij. – westchnął, a ja odpuściłam i po prostu odpłynęłam.
Obudziłam się
w swoim łóżku przebrana w krótkie spodenki i luźną koszulkę Justina. Odruchowo
złapałam za jej kraniec i powąchałam, od razu czując męskie perfumy w moich
nozdrzach. Pewnie mnie przebrał, nie wiem sama, nie czułam tego.
Prześcieradło
z materacem było już czyste. No tak, sprzątaczka pewnie dzisiaj była i Justin
kazał jej to zmienić. Obróciłam głowę, na szafce nocnej zauważając karteczkę.
Podniosłam ją i zaczęłam czytać.
Spałaś jak zabita,
więc zaniosłem Cię do łóżka i przebrałem. Od razu wyprzedzam Twoje pytanie –
nie, nie patrzyłem na Ciebie jak na obiekt seksualny. :)
Będę w studiu tak do
godziny 20, a o 22 mamy samolot do Stratford. Spakuj się, będziemy tam kilka
dni. Ja już byłem w domu u Twojego taty, teraz Twoja kolej. ;)
Mam nadzieję, że
czujesz się lepiej niż wcześniej i w końcu powiesz mi, o co chodzi. Martwię
się.
PS. Dzwoniła Twoja
mama, więc odebrałem i powiedziałem, że oddzwonisz, bo śpisz.
PS 2. NIE będziemy
kończyć naszego związku, zapomnij o tym.
Westchnęłam
cicho i odłożyłam karteczkę, rozglądając się po pomieszczeniu. Podwinęłam
koszulkę do góry i położyłam dłonie na brzuchu, po czym zaczęłam kreślić na nim
jakieś nieokreślone wzorki. Nadal nie mogę w to uwierzyć… Wiem, że byłam w
ciąży, ale to jest dla mnie ciągłym szokiem. Gdybym nie poroniła, to za
dziewięć miesięcy w naszym domu byłaby mała dziewczynka lub chłopczyk o
czekoladowych oczach jak u Justina i jasnych włoskach, które z czasem by
pociemniały tak samo jak u mnie, ponieważ byłam blondynką, kiedy byłam mała.
Zawsze chciałam
mieć pierwsze dziecko w wieku 28. lat, a drugie w wieku 30. lat. Dla niektórych
to późno, dla niektórych wcześnie, ale dla mnie w sam raz. Zawsze chciałam urodzić
dwójkę dzieci, najpierw synka, potem córeczkę, aby starszy brat opiekował się
młodszą siostrą.
Postanowiłam
sobie, że Justin nigdy się o tym nie dowie.
Spod poduszki
wyjęłam komórkę i zobaczyłam pełno nieodebranych połączeń od mojej mamy oraz
kilku bliskich przyjaciółek. Do mamy oddzwoniłam, zapewniając ją, że wszystko
jest w porządku, a przyjaciółkom wysłałam smsy. Przy okazji sprawdziłam
godzinę, która wskazywała, że za jakieś piętnaście minut do domu wróci Justin.
Wyjęłam z
garderoby czarny komplet bielizny, czarne rurki, czarną bokserkę i czarny,
trochę za duży sweter do tego, a następnie poszłam do łazienki się umyć. Nie
miałam dzisiaj ochoty na ubieranie się w inne kolory, chciałam sobie zrobić
taką małą żałobę… W końcu nosiłam w sobie dziecko, które straciłam.
Wyszłam z
łazienki i zeszłam na dół, gdzie momentalnie się uśmiechnęłam na widok Justina,
który wrócił ze studia.
- Hej. – mruknęłam
do chłopaka, który rozmawiał z kimś zawzięcie przez telefon. Szatyn skinął do
mnie tylko głową w geście przywitania, a ja poszłam do kuchni, ponieważ czułam
doskwierający głód. Nie miałam jednak ochoty na jakieś kanapki, obiad, i tak
dalej, tylko bardziej chciałam zjeść coś słodkiego. Po chwili myślenia wyjęłam
z zamrażarki Ben&Jerry’s. Kochałam
te lody, były najlepsze na świecie i jadłam je najczęściej, kiedy miałam okres,
po rozstaniu z chłopakiem lub kiedy po prostu nie miałam najlepszego humoru.
One były idealnym lekarstwem na wszystkie trzy rzeczy, które wymieniłam.
Wybrałam
ostatecznie lody o smaku ciasteczek, wzięłam małą łyżeczkę i poszłam do salonu,
gdzie zaczęłam się nimi zajadać.
- To powiesz
mi, co się stało? – spytał Justin, kiedy skończył rozmawiać.
- Nie. –
szepnęłam i oblizałam łyżeczkę, patrząc chłopakowi prosto w oczy. Justin pewnie
już miał skojarzenia w głowie, ale to dobrze, bo przynajmniej zmienimy
temat.
- No powiedz…
- jęknął niezadowolony, a ja przewróciłam teatralnie oczami.
- Powiem Ci,
ale Ty daj mi przesłuchać wszystkie piosenki z Twojej nowej płyty. – ryzykowna
taktyka, ale może w końcu odpuści.
- Dobra,
nieważne. – burknął niezadowolony.
O siódmej
rano byliśmy w Stratford. Nigdy więcej nie pozwolę Justinowi bukować biletów,
on zawsze wybiera jakieś beznadziejne pory. Gdyby nie strefy czasowe, to teraz
byłaby czwarta rano… Co za idiota.
Wzdychając,
poszłam za Justinem, który ciągnął moją i swoją walizkę. Chłopak pociągnął za
klamkę i wszedł do środka, gdzie od razu usłyszeliśmy dziecięce piski, krzyki i
śmiechy. Rozejrzałam się po salonie oraz kuchni, które było widać z
przedpokoju. Wszystko było urządzone bardzo nowocześnie, dominował brąz i biel.
Zdjęłam buty,
kurtkę oraz szalik i potarłam dłonie swoje uda, żeby je rozgrzać. Tutaj jest
już nawet śnieg.
-
Justiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin! – usłyszałam pisk, a po chwili w ramiona chłopaka
wpadła jego młodsza siostra. Wspominał coś o niej, ale nie pamiętam jak się
nazywa.
- Jazzy! –
przytulił ją uradowany Justin. No tak, nazywa się Jazmyn.
Nawet nie
wiem kiedy to się stało, ale nagle Jaxon złapał mnie z całej siły za nogę i
objął ją. Obróciłam głowę do tyłu, zauważając, że chłopczyk odchyla głowę do
tyłu i uśmiecha się szeroko.
- Hej, młody.
– uśmiechnęłam się i poczochrałam jego blond włosy.
- Hej, stara.
– roześmiał się i puścił moją nogę, po czym podbiegł do Justina, który nadal
tulił Jazmyn. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Justin jako tata...
Nie mogę o tym myśleć, cholera!
Zagryzłam
mocno dolną wargę, abym nie zaczęła płakać, a kiedy smutek przeszedł, to
ukucnęłam, przysuwając się bliżej tej dwójki dzieci. Jazzy podeszła do mnie i
otworzyła usta ze zdziwienia na mój widok, jednak po chwili klasnęła w dłonie.
- Ja Cię
znam, jesteś Królewną Śnieżką – uśmiechnęła się i zaczęła gładzić paluszkami po
moim policzku, czole i nosie – Jesteś taka ładna, chciałabym wyglądać jak Ty. –
wsunęła dłoń w moje włosy. Myślałam, że dziewczynka będzie nieśmiała, ale
zachowuje się zupełnie odwrotnie.
- Dziękuję,
ale wiesz co? Jesteś dużo ładniejszą królewną ode mnie. – pstryknęłam Jazzy bezboleśnie
w nosek, a ona zaśmiała się.
- Ale jeśli
Ty jesteś królewną, to czy Justin jest Twoim królewiczem? – przyłożyła paluszek
do policzka i zaczęła się zastanawiać. Ja zerknęłam na szatyna, który gilgotał
Jaxona. Znowu pojawiły mi się w głowie te myśli, że Justin mógłby być tatą.
Postarałam się jednak szybko je odrzucić i skierowałam swoją uwagę ku dziewczynce.
- Tak, Justin to mój królewicz. – wypowiadając te
słowa, moje policzki zarumieniły się. Po chwili na dół zszedł Jeremy. Jego
włosy były mokre, a na rękach błyszczało się kilka kropelek wody, pewnie był
pod prysznicem. Przywitałam się z nim jedynie skinięciem głowy. Nie przepadałam
za tym facetem, to taka starsza i bardziej nie dojrzalsza wersja Justina.
Po południu
postanowiliśmy udać się z Justinem na spacer, ponieważ była ładna pogoda, a
poza tym ulepszy to wizerunek Justina, no bo takie zabranie „dziewczyny” w
rodzinne strony jest urocze, a przede wszystkim pokazuje to, że związek jest „prawdziwy”.
Szatyn złapał
moją zmarzniętą dłoń i złączył nasze palce w jedność, po czym wolnym krokiem
zaczęliśmy iść po mieście. Żadne z nas się nie odzywało, ale chyba nawet nie
było potrzeby, bo nie chciałam przerywać Justinowi rozmyślania i obserwowania
uważnie każdego miejsca. Widać było, że kocha to miejsce. Słodkie.
Po niedługim
czasie marszu Justin nagle się zatrzymał i popatrzył na budynek przed nami. Avon Theatre. Oczy szatyna zaszkliły
się, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech. To nie był ten teatr przed
którym grał na gitarze?
- Justin? –
szepnęłam, mimowolnie rozglądając się po niektórych osobach, którzy robili nam
zdjęcia. Przynajmniej nie ma żadnych paparazzi…
- Hm? –
mruknął i popatrzył na mnie, nadal się uśmiechając.
- Od wczoraj
chodziło mi to po głowie, tylko nie miałam okazji spytać. Wtedy gdy wracaliśmy
ze szpitala, to powiedziałam, że najlepiej byłoby to wszystko zakończyć, ale Ty
tak bardzo zaprzeczałeś. Dlaczego to robiłeś? – spytałam, a Justin przysunął
się o krok bliżej mnie tak, że teraz staliśmy naprzeciwko siebie. Kompletnie ignorując moje słowa, złapał mój
podbródek i pociągnął go w swoją stronę, aby za chwilę czule zatopić się w
moich ustach. Na początku byłam zszokowana, jednak po kilku chwilach zaczęłam
odwzajemniać pocałunki równie delikatnie i czule, a ręce oplotłam wokół jego
szyi.
To nie był
pocałunek na pokaz.
To nie był
pocałunek po to, żeby się podniecić, a potem zostawić.
To był nasz
prawdziwy i szczery pocałunek… Hej, jak Wam się podoba? Ja nawet jestem zadowolona, szczególnie z ostatniej sceny, aczkolwiek uważam, że rozdział jest trochę nudny :D
Co do Lily - wiem, że nie za bardzo opisuję jej uczuć w związku ze stratą dziecka, ale o to chodzi... Ona najprędzej chciałaby o tym po prostu zapomnieć, dlatego też stara się żyć jak wcześniej, chociaż myśli o dziecku nadal przychodzą.
Chciałabym, żebyście mi wybaczyli małą rzecz - rozdziały nie będą się pojawiać teraz co 3 dni, tylko co 5-6 dni, ponieważ mam taki zapierdol w szkole, że o jezu, a do tego jeszcze praca i zajmowanie się młodszym bratem.............. ;_; Aczkolwiek planuję dodać kolejny w piątek (to nie jest pewne).
Dziękuję Wam za tyyyyyyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem, a przede wszystkim, że komentarze były dłuższe niż zazwyczaj! Możecie kontynuować z takim dodawaniem komentarzy, nie będzie mi to przeszkadzać, hahah :D
W ogóle, dzisiaj na Twitterze jedna z moich czytelniczek napisała mi, że Hidden Enemies będzie kolejnym Dangerem lub LINEB, za co bardzo jej dziękuję, bo to naprawdę wielkie słowa! Ja jednak nie uważam, że to ff może być ich następcą, ale i tak bardzo, bardzo dziękuję! <3
Pamiętajcie, żeby tweetować z hashtagiem #JilyHEpl <3 Btw, co sądzicie o tym nowym świątecznym szablonie na blogu? :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Świetny *-* skomentowałabym dłużej ale szczerze muszę się uczyć i teraz zezuje do telefonu i zeszytu xd przepraszam. Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńJeju, ten rozdział >
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Lily powie Justinowi o co chodzi, i chciałabym zobaczyc jego reakcję
Justin tutaj byl taki opiekuńczy i wgl, że po prostu akahdkahdiad
no ale mógł dać jej przesłuchac tą plytę hahaha
Jazzy taka słodkie, wgl maluchy takie słodkie
Coś czuję, że niedługo bedzie jakaś drama i już się boję
w pewnym momencie urwał ci się tekst idk co sie stało
Czekam na następny, powodzenia w szkole i weny x
@luvbiebsandmint
jezuuuuuuu kocham cie za to ze piszesz takie świetne rozdzialy , masz wielki talent do pisania <3 nie moge sie juz nastepnego doczekac
OdpowiedzUsuńJaki słodki jest ten rozdział! Początek strasznie dołujący, jednak końcówkę wspaniale naprawiłaś. Biedna Lily, mimo wszystko powinna powiedzieć Justinowi, że mieliby dziecko. Zasługuje na to, by znać prawdę. Znając życie na pewno będzie na nią wściekły, ale przecież sama nie wiedziała, że była w ciąży. On jest taki kochany, troskliwy i czuły jeśli chodzi o Lily. Naprawdę musi coś do niej czuć! Strasznie mnie to cieszy. Nie podoba mi się jego ojciec, przez to, co mówi o nim Lily, wydaje mi się, że jest jakimś spedofilowanym, niewyżytym gówniarzem xD Wolałabym, by trzymała się od niego jak najdalej. A teraz kilka słów o słodkich Jazzy i Jaxonie. Młody zabił mnie tekstem "Hej, stara" hahaha No jakbym swojego kuzyna słyszała! A mała siostra Justina jest taka słodziutka, każde dziecko powinno takie być *.* OSTATNIA SCENA, po prostu wspaniała! Miła końcówka i w końcu coś prawdziwego w ich udawanym związku. Jak ja chciałabym na jej miejscu. A uśmiecham się przez to jak głupia hahaha Kocham Cię po prostu!
OdpowiedzUsuńI widzę, że świąteczny szablon! :D Bardzo ładny. W ogóle ten blog jest wspaniały pod każdym względem. Tylko pozazdrościć. Strasznie się przywiązałam do tego opowiadania i do Ciebie, szkoda jednak, że będzie trzeba czekać dłużej na kolejne rozdziały, ale rozumiem Cię. Sama mam niezły zapierdol i ledwo wyrabiam a mam lenia że hoho Coś takiego wykańcza ludzi psychicznie, po co oni nas tak męczą tą szkołą :C Żeby to jeszcze uczyli czegoś przydatnego, ale nieee.
Czekam jak zawsze z niecierpliwością na kolejny <3
www.collision-fanfiction.blogspot.com
Świetny rozdział !!!!!!
OdpowiedzUsuńJak ty cudownie piszesz te ff! Sa takie cudowne, nawet nie wiesz jak ja to przeżywam, jeju ❤. I jak jedna z twoich czytelniczek- też uważam, że to będzie następcą Dangera ��
OdpowiedzUsuńJejku, ta końcówka była taka smutna:/ Szkoda mi Justina, powinien wiedzieć, że gdyby nie poronienie, byłby ojcem. Tymbardziej, że chyba się w niej zakochał. Chociaż z drugiej strony nie dziwię się Lily, Justin mógłby się tym zadręczać. Wydaje mi się, że ona i tak mu o tym powie, albo sam się dowie i będzie afera.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Justin zabrał ją do rodziny, jednak nadal nie ufam Jeremmiemu, kiedy widzieli się pierwszy raz, dziwnie na nią patrzył, wydaje mi się, że będzie do niej zarywał haha.
Jazmyn, była taka słodka <3 Mam nadzieję, że Lily nie popadnie w depresję z powodu zbyt częstego przebywania z małymi dziećmi ;)
Końcówka jest śliczna, Justin pokazał, że czyny znaczą więcej niż słowa całując ją. Oby mu coś nie odbiło i żeby potem jej źle nie traktował.
Kurde no, rozdział cudowny! <3
Z terminami dodawania nawet się nie przejmuj, co 5-6 dni to i tak często, niektórzy dodają jeden miesięcznie, więc bardzo fajnie, że ty tak nie robisz.
Chyba się troszeczkę rozpisałam, haha:)
Życzę weny na kolejny tak cudowny rozdział (wcześniejsze oczywiście także takie były) I czekam na kolejny:* /Krl
OMG!!! Jaki słodki rozdział... uważam, że Lily powinna powiedzieć Justinowi o tej ciąży. Oni są tacy idealni... i jeszcze ten pocałunek na koniec *o*
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie piszesz.. Każdy rozdział jest bardzo ciekawy i zawsze na kolejny czekam z niecierpliwością @Alex41789
Naprawdę szkoda mi Lily, ale mam nadzieję, że w końcu się przełamie i powie Justinowi prawdę, skoro Justin pokazał jej co czuje.
OdpowiedzUsuńRozumiemy cię, że nie masz czasu wiec nie martw się. My wytrwale będziemy czekać na nowe rozdziały, a ty skup się na nauce!
Cudo*-* Justin zakochany! ;)
OdpowiedzUsuńJak slodko ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńtak mi jej szkoda tez bym Justinowi na jej miejscu nie powiedziała. to zbyt dużo by ją i jego kosztowało. rozdział jak zawsze superaśny. Justin się w niej zakochał,mam nadzieję, że z wzajemnością :) weszłam na bloga i oo świąteczny szablon :D jest bardzo ładny jak dla mnie, taki nastrojowy hahha ostatnia scena mi się bardzo podobała! <3 szkoda, że rozdziały będą co tydzień ;c ale rozumiem cię też mam teraz przed świętami urwanie głowy i tez mam młodszą siostrę ;x no cóż ale w przyszłości fajnie będzie mieć taką osobę blisko siebie :) w każdym bądź razie nie dużo brakuje twoim blogom do dengera :D moim zdaniem jest naprawdę genialne a ty masz TALENT jakich mało! tak więc pozdrawia życzę powodzenia w szkole i nie wiem co jeszcze :D much love xoxo
OdpowiedzUsuń+przepraszam, że komentarz nie należy do najdłuższych, ale jestem takaaaa zmęczona po całym dniu nauki, że ledwo to napisałam ;c
UsuńAwww...końcówka najlepsza ♥ Ten rozdział jest ZAJEBISTY :) Masz ogromny talent. Justin jest taki opiekuńczy i słodki. ;** Lily biedactwo, mam nadzieję że po tym pocałunku ( ta scena według mnie jest najlepsza w całym rozdziale, ale to tylko moja opinia :) ) zdobędzie więcej odwagi i powie Justinowi prawdę ^^ Jazmyn i Jaxon są takimi uroczymi dziećmi ❤ To jak Jazzy zareagowała kiedy zobaczyła Lily uroczo 💕 Będziemy cierpliwie czekać na kolejny. Jestem ciekawa co się wydarzy dalej Xd. Rozumiem twój brak czasu sama też mam dużo obowiązków, ale niczym się nie przejmuj i skoncentruj się na nauce. Kocham i pozdrawiam 💕
OdpowiedzUsuńOMG.! Mówił Ci ktoś że jesteś genialna. Ta ostatnia scena jejku jak uroczo i słodko :) nie mogę przestać uśmiechać się do telefonu ^^ Lily proszę przełam się i powiedz Justinowi prawdę. Czekam n aten moment jestem tak ciekawa jego reakcji. :)Dzieciaki są takie słodkie, aww... Justin jest tak bardzo opiekuńczy i w ogóle jeśli chodzi o Lily. *_* Coś mi mówi że ktoś się zakochał. :D Rozdział jest MEGA ŚWIETNY <3<3<3 Już czekam na nn, ale nie musisz się śpieszyć. Ważne jest żebyś skupiła się na nauce. My jesteśmy cierpliwi ;) Czekamy. Uwielbiam, kocham <3
OdpowiedzUsuńPS. Szablon jest śliczny, podoba mi się;**
Wiem, że mój komentarz się pewnie tobie nie spodoba ale się źle czuję i jestem zmęczona.. Rozdział bardzo mi się spodobał, jestem ciekawa kiedy Justin się dowie, że mógł być ojcem.. I ta końcówka aww *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn xx
Moja myśl pod koniec rozdziału "No ja ja chyba kurna zabije!" Wiesz co?! Nie będzie ogurków konserwowych i wędzonego sera i śledzi też nie będzie!
OdpowiedzUsuńPrzerwałaś moje namiętne rande wu z Krzyżakami (Zbyszko trzy cytryny.) po to bu przerwac w takim momencie. Wstydż się.
Nie, a tak poważnie napoczątku rozdział zaczyna się tak no uh szkoda mi Lily strasznie. Jadą samochodzikiem brum brum brum, on że majaczy. Upa Lily zgadzam się z nim. Co Justin? Twije serduszko puka do niej w rytmie cza cza.
Jazzy i Jaxo są tacy omg! No tylko ich schrupać jak piernoczki z choinki, a uszy trzęsą się z roskoszy.
Ostatnie scena " O mój pieprzony Boże! Daj mi więcej!"
Haha wybacz za ten komentarz ale to może przez mój kiepski chumor, chociaż mam nadzieje, że się pośmiekesz.
Nie bierz do siebie ppczątku, wiesz że kocham Cię soł faking macz. Loveeee. Weeeeny, pozdrów brata i powiedz by był tak uroczy jak Jaxo i powodonka z projekten. Twój kochany @biebsuolog
Ciekawe czy Lily powie mu, ze była w ciąży. I ciekawe jak Justin na to zareaguje, mam nadzieje, ze sie od niej nie odwróci i obdarzy ja ogromnym uczuciem pomagając jej to przetrwać. Jezu kocham ten rozdział. Nie. Nie kocham tego rozdziału, kocham całe to opowiadanie! Justin jest dla niej taki uroczy i uczuciowi i widać, ze Lily tez sie do niego przekonała, a nawet więcej! Ona na 100% cos do niego czuje. Kocham Cię!!!
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie. Swietny rozdzial, czytam go juz chyba 4 raz.. A jak czekalam na niego to co godzine sprawdzalam czy cos dodalas. :D
OdpowiedzUsuńJedno słowo: wspaniały.
OdpowiedzUsuńBOSKI ! CZEKAM NA NEXT ! :)
OdpowiedzUsuńo jezucie ten rozdział dsrikuyegriywas.Słodki był ten pocałunek.Czy wydaje mi się czy Justin czuje coś do Lily ? ^^.Kocham i czekam na następny
OdpowiedzUsuńna początku nie byłam przekonana do tego fanfiction, ale i tak mnie wciągnęło i po kilku rozdziałach się zakochałam, jest cudowne i codziennie wchodzę, żeby sprawdzić czy jest nowy rozdział, teraz to jedno z moich ulubionych ffs, błagam cię, nigdy nie przerywaj pisania tego, kocham to i mam nadzieję, że będzie to tak sławne przynajmniej jak lineb, powodzenia!
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńKocham *-*
OdpowiedzUsuńBOZIU BOZIU BOZIU BOZIU JDJDHDBXKSJS IDEALNY ❤❤❤
OdpowiedzUsuńRozdział nudny.... wiesz ty co xd to dlaczego czytam to teraz i poświęcam marne godziny mojego snu? Jak zwykle mega <3
OdpowiedzUsuń