9.12.2014

Twelve

Po kilku godzinach w końcu zostałam wypuszczona i mogłam wracać do domu. Nadal nie mogłam w to uwierzyć… Mogłam być mamą, rozumiecie? M-A-M-Ą! A tatą tego dziecka byłby Justin. Nie wiem, co jest dla mnie większym szokiem – to, że byłam w ciąży czy to, że ojcem dziecka byłby Justin. Byłam w rozsypce, wewnętrznej rozsypce.
Powolnym krokiem wyszłam z sali, bardziej naciągając na nadgarstki rękawy bluzy. Justin w między czasie przywiózł mi normalne ubrania, żebym nie chodziła dookoła w samym t-shircie.
- Jedziemy do domu? – wychrypiałam, patrząc na szatyna, który siedział na krześle z kubkiem kawy i próbował nie usnąć. Nie dziwię się, siedział tu przez cały czas.
- Oczywiście. – podniósł się, a ja od razu wpadłam mu w ramiona i wybuchłam gorzkim płaczem. Przez cały ten czas, kiedy mnie przetrzymywali, nie płakałam, a teraz naprawdę czułam taką potrzebę, bo w końcu miałam możliwość się wypłakać.
- Cicho… Wszystko będzie dobrze – szeptał mi do ucha Justin, gładząc moje włosy – Wrócimy do domu, odpoczniesz sobie. – musnął uspokajająco moje czoło i puścił mnie na moment, jednak wtedy moje nogi ugięły się z bezradności i prawie bym upadła, ale jeden z ochroniarzy mnie złapał. Minęła sekunda, a ja już znajdowałam się u szatyna na rękach, który niósł mnie jak pannę młodą. Przed wyjściem ze szpitala otoczyła nas czwórka ochroniarzy z każdej strony, a następnie wyszliśmy na dwór, gdzie oślepiło mnie dużo fleszy. Czemu nie można mieć chwili prywatności? Jaką szują trzeba być, żeby czekać przed szpitalem, tylko dlatego, żeby zrobić dobre zdjęcie?
Niedługo po tym znaleźliśmy się w samochodzie. Usiadłam z tyłu razem z Justinem i oparłam się o niego, przymykając powieki. Na przednich siedzeniach usiadła dwójka ochroniarzy, a w aucie za nami druga dwójka i już po chwili ruszyliśmy, gubiąc paparazzi.
- Lekarze nie chcieli mi niczego powiedzieć, bo nie jestem z rodziny, więc może Ty powiesz mi, co się stało? – usłyszałam w głosie troskę, złość i smutek.
- To nie jest ważne. – szepnęłam, a już po chwili poczułam łzy na swoich policzkach. Szybko je otarłam, wzdychając cicho.
- Powiedz mi. – mruknął i pogładził moje włosy.
- Justin, to nie Twoja sprawa, nie pytaj o to więcej – warknęłam, jednak zaraz po tym uniosłam głowę i popatrzyłam przepraszająco w czekoladowe oczy chłopaka – Przekonajmy Scootera do tego, żebyśmy nie musieli już być razem. To nie ma sensu. – w momencie, gdy to wypowiadałam, to mina Justina zrobiła się nieco smutna.
- Jesteś zmęczona i za dużo myślisz. Prześpij się. – powiedział wymijająco.
- Ale ja mówię poważnie. Znajdziecie ze Scooterem młodszą, ładniejszą, fanki ją polubią, zarobisz więcej kasy i…
- Śpij. – przerwał mi.
- Justin, proszę… Nie chcę tego.
- Mamroczesz. Śpij już. – ton głosu Justina stał się głośniejszy.
- Nie jestem zmęczona. – skłamałam.
- Jesteś i gadasz głupoty. Śpij. – westchnął, a ja odpuściłam i po prostu odpłynęłam.

Obudziłam się w swoim łóżku przebrana w krótkie spodenki i luźną koszulkę Justina. Odruchowo złapałam za jej kraniec i powąchałam, od razu czując męskie perfumy w moich nozdrzach. Pewnie mnie przebrał, nie wiem sama, nie czułam tego.
Prześcieradło z materacem było już czyste. No tak, sprzątaczka pewnie dzisiaj była i Justin kazał jej to zmienić. Obróciłam głowę, na szafce nocnej zauważając karteczkę. Podniosłam ją i zaczęłam czytać.

Spałaś jak zabita, więc zaniosłem Cię do łóżka i przebrałem. Od razu wyprzedzam Twoje pytanie – nie, nie patrzyłem na Ciebie jak na obiekt seksualny. :)
Będę w studiu tak do godziny 20, a o 22 mamy samolot do Stratford. Spakuj się, będziemy tam kilka dni. Ja już byłem w domu u Twojego taty, teraz Twoja kolej. ;)
Mam nadzieję, że czujesz się lepiej niż wcześniej i w końcu powiesz mi, o co chodzi. Martwię się.
PS. Dzwoniła Twoja mama, więc odebrałem i powiedziałem, że oddzwonisz, bo śpisz.
PS 2. NIE będziemy kończyć naszego związku, zapomnij o tym.

Westchnęłam cicho i odłożyłam karteczkę, rozglądając się po pomieszczeniu. Podwinęłam koszulkę do góry i położyłam dłonie na brzuchu, po czym zaczęłam kreślić na nim jakieś nieokreślone wzorki. Nadal nie mogę w to uwierzyć… Wiem, że byłam w ciąży, ale to jest dla mnie ciągłym szokiem. Gdybym nie poroniła, to za dziewięć miesięcy w naszym domu byłaby mała dziewczynka lub chłopczyk o czekoladowych oczach jak u Justina i jasnych włoskach, które z czasem by pociemniały tak samo jak u mnie, ponieważ byłam blondynką, kiedy byłam mała.
Zawsze chciałam mieć pierwsze dziecko w wieku 28. lat, a drugie w wieku 30. lat. Dla niektórych to późno, dla niektórych wcześnie, ale dla mnie w sam raz. Zawsze chciałam urodzić dwójkę dzieci, najpierw synka, potem córeczkę, aby starszy brat opiekował się młodszą siostrą.
Postanowiłam sobie, że Justin nigdy się o tym nie dowie.
Spod poduszki wyjęłam komórkę i zobaczyłam pełno nieodebranych połączeń od mojej mamy oraz kilku bliskich przyjaciółek. Do mamy oddzwoniłam, zapewniając ją, że wszystko jest w porządku, a przyjaciółkom wysłałam smsy. Przy okazji sprawdziłam godzinę, która wskazywała, że za jakieś piętnaście minut do domu wróci Justin.
Wyjęłam z garderoby czarny komplet bielizny, czarne rurki, czarną bokserkę i czarny, trochę za duży sweter do tego, a następnie poszłam do łazienki się umyć. Nie miałam dzisiaj ochoty na ubieranie się w inne kolory, chciałam sobie zrobić taką małą żałobę… W końcu nosiłam w sobie dziecko, które straciłam.
Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, gdzie momentalnie się uśmiechnęłam na widok Justina, który wrócił ze studia.
- Hej. – mruknęłam do chłopaka, który rozmawiał z kimś zawzięcie przez telefon. Szatyn skinął do mnie tylko głową w geście przywitania, a ja poszłam do kuchni, ponieważ czułam doskwierający głód. Nie miałam jednak ochoty na jakieś kanapki, obiad, i tak dalej, tylko bardziej chciałam zjeść coś słodkiego. Po chwili myślenia wyjęłam z zamrażarki Ben&Jerry’s. Kochałam te lody, były najlepsze na świecie i jadłam je najczęściej, kiedy miałam okres, po rozstaniu z chłopakiem lub kiedy po prostu nie miałam najlepszego humoru. One były idealnym lekarstwem na wszystkie trzy rzeczy, które wymieniłam.
Wybrałam ostatecznie lody o smaku ciasteczek, wzięłam małą łyżeczkę i poszłam do salonu, gdzie zaczęłam się nimi zajadać.
- To powiesz mi, co się stało? – spytał Justin, kiedy skończył rozmawiać.
- Nie. – szepnęłam i oblizałam łyżeczkę, patrząc chłopakowi prosto w oczy. Justin pewnie już miał skojarzenia w głowie, ale to dobrze, bo przynajmniej zmienimy temat. 
- No powiedz… - jęknął niezadowolony, a ja przewróciłam teatralnie oczami.
- Powiem Ci, ale Ty daj mi przesłuchać wszystkie piosenki z Twojej nowej płyty. – ryzykowna taktyka, ale może w końcu odpuści.
- Dobra, nieważne. – burknął niezadowolony.

O siódmej rano byliśmy w Stratford. Nigdy więcej nie pozwolę Justinowi bukować biletów, on zawsze wybiera jakieś beznadziejne pory. Gdyby nie strefy czasowe, to teraz byłaby czwarta rano… Co za idiota.
Wzdychając, poszłam za Justinem, który ciągnął moją i swoją walizkę. Chłopak pociągnął za klamkę i wszedł do środka, gdzie od razu usłyszeliśmy dziecięce piski, krzyki i śmiechy. Rozejrzałam się po salonie oraz kuchni, które było widać z przedpokoju. Wszystko było urządzone bardzo nowocześnie, dominował brąz i biel.
Zdjęłam buty, kurtkę oraz szalik i potarłam dłonie swoje uda, żeby je rozgrzać. Tutaj jest już nawet śnieg.
- Justiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin! – usłyszałam pisk, a po chwili w ramiona chłopaka wpadła jego młodsza siostra. Wspominał coś o niej, ale nie pamiętam jak się nazywa.
- Jazzy! – przytulił ją uradowany Justin. No tak, nazywa się Jazmyn.
Nawet nie wiem kiedy to się stało, ale nagle Jaxon złapał mnie z całej siły za nogę i objął ją. Obróciłam głowę do tyłu, zauważając, że chłopczyk odchyla głowę do tyłu i uśmiecha się szeroko.
- Hej, młody. – uśmiechnęłam się i poczochrałam jego blond włosy.
- Hej, stara. – roześmiał się i puścił moją nogę, po czym podbiegł do Justina, który nadal tulił Jazmyn. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Justin jako tata... Nie mogę o tym myśleć, cholera!
Zagryzłam mocno dolną wargę, abym nie zaczęła płakać, a kiedy smutek przeszedł, to ukucnęłam, przysuwając się bliżej tej dwójki dzieci. Jazzy podeszła do mnie i otworzyła usta ze zdziwienia na mój widok, jednak po chwili klasnęła w dłonie.
- Ja Cię znam, jesteś Królewną Śnieżką – uśmiechnęła się i zaczęła gładzić paluszkami po moim policzku, czole i nosie – Jesteś taka ładna, chciałabym wyglądać jak Ty. – wsunęła dłoń w moje włosy. Myślałam, że dziewczynka będzie nieśmiała, ale zachowuje się zupełnie odwrotnie.
- Dziękuję, ale wiesz co? Jesteś dużo ładniejszą królewną ode mnie. – pstryknęłam Jazzy bezboleśnie w nosek, a ona zaśmiała się.
- Ale jeśli Ty jesteś królewną, to czy Justin jest Twoim królewiczem? – przyłożyła paluszek do policzka i zaczęła się zastanawiać. Ja zerknęłam na szatyna, który gilgotał Jaxona. Znowu pojawiły mi się w głowie te myśli, że Justin mógłby być tatą. Postarałam się jednak szybko je odrzucić i skierowałam swoją uwagę ku dziewczynce.
-  Tak, Justin to mój królewicz. – wypowiadając te słowa, moje policzki zarumieniły się. Po chwili na dół zszedł Jeremy. Jego włosy były mokre, a na rękach błyszczało się kilka kropelek wody, pewnie był pod prysznicem. Przywitałam się z nim jedynie skinięciem głowy. Nie przepadałam za tym facetem, to taka starsza i bardziej nie dojrzalsza wersja Justina.

Po południu postanowiliśmy udać się z Justinem na spacer, ponieważ była ładna pogoda, a poza tym ulepszy to wizerunek Justina, no bo takie zabranie „dziewczyny” w rodzinne strony jest urocze, a przede wszystkim pokazuje to, że związek jest „prawdziwy”.
Szatyn złapał moją zmarzniętą dłoń i złączył nasze palce w jedność, po czym wolnym krokiem zaczęliśmy iść po mieście. Żadne z nas się nie odzywało, ale chyba nawet nie było potrzeby, bo nie chciałam przerywać Justinowi rozmyślania i obserwowania uważnie każdego miejsca. Widać było, że kocha to miejsce. Słodkie.
Po niedługim czasie marszu Justin nagle się zatrzymał i popatrzył na budynek przed nami. Avon Theatre. Oczy szatyna zaszkliły się, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech. To nie był ten teatr przed którym grał na gitarze?
- Justin? – szepnęłam, mimowolnie rozglądając się po niektórych osobach, którzy robili nam zdjęcia. Przynajmniej nie ma żadnych paparazzi…
- Hm? – mruknął i popatrzył na mnie, nadal się uśmiechając.
- Od wczoraj chodziło mi to po głowie, tylko nie miałam okazji spytać. Wtedy gdy wracaliśmy ze szpitala, to powiedziałam, że najlepiej byłoby to wszystko zakończyć, ale Ty tak bardzo zaprzeczałeś. Dlaczego to robiłeś? – spytałam, a Justin przysunął się o krok bliżej mnie tak, że teraz staliśmy naprzeciwko siebie. Kompletnie ignorując moje słowa, złapał mój podbródek i pociągnął go w swoją stronę, aby za chwilę czule zatopić się w moich ustach. Na początku byłam zszokowana, jednak po kilku chwilach zaczęłam odwzajemniać pocałunki równie delikatnie i czule, a ręce oplotłam wokół jego szyi.
To nie był pocałunek na pokaz.
To nie był pocałunek po to, żeby się podniecić, a potem zostawić.
To był nasz prawdziwy i szczery pocałunek… 

____________
Hej, jak Wam się podoba? Ja nawet jestem zadowolona, szczególnie z ostatniej sceny, aczkolwiek uważam, że rozdział jest trochę nudny :D  
Co do Lily - wiem, że nie za bardzo opisuję jej uczuć w związku ze stratą dziecka, ale o to chodzi... Ona najprędzej chciałaby o tym po prostu zapomnieć, dlatego też stara się żyć jak wcześniej, chociaż myśli o dziecku nadal przychodzą.   
Chciałabym, żebyście mi wybaczyli małą rzecz - rozdziały nie będą się pojawiać teraz co 3 dni, tylko co 5-6 dni, ponieważ mam taki zapierdol w szkole, że o jezu, a do tego jeszcze praca i zajmowanie się młodszym bratem.............. ;_; Aczkolwiek planuję dodać kolejny w piątek (to nie jest pewne).  
Dziękuję Wam za tyyyyyyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem, a przede wszystkim, że komentarze były dłuższe niż zazwyczaj! Możecie kontynuować z takim dodawaniem komentarzy, nie będzie mi to przeszkadzać, hahah :D 
W ogóle, dzisiaj na Twitterze jedna z moich czytelniczek napisała mi, że Hidden Enemies będzie kolejnym Dangerem lub LINEB, za co bardzo jej dziękuję, bo to naprawdę wielkie słowa! Ja jednak nie uważam, że to ff może być ich następcą, ale i tak bardzo, bardzo dziękuję! <3 
Pamiętajcie, żeby tweetować z hashtagiem #JilyHEpl  <3 Btw, co sądzicie o tym nowym świątecznym szablonie na blogu? :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

27 komentarzy:

  1. Świetny *-* skomentowałabym dłużej ale szczerze muszę się uczyć i teraz zezuje do telefonu i zeszytu xd przepraszam. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, ten rozdział >
    Mam nadzieję, że Lily powie Justinowi o co chodzi, i chciałabym zobaczyc jego reakcję
    Justin tutaj byl taki opiekuńczy i wgl, że po prostu akahdkahdiad
    no ale mógł dać jej przesłuchac tą plytę hahaha
    Jazzy taka słodkie, wgl maluchy takie słodkie
    Coś czuję, że niedługo bedzie jakaś drama i już się boję
    w pewnym momencie urwał ci się tekst idk co sie stało
    Czekam na następny, powodzenia w szkole i weny x
    @luvbiebsandmint

    OdpowiedzUsuń
  3. jezuuuuuuu kocham cie za to ze piszesz takie świetne rozdzialy , masz wielki talent do pisania <3 nie moge sie juz nastepnego doczekac

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki słodki jest ten rozdział! Początek strasznie dołujący, jednak końcówkę wspaniale naprawiłaś. Biedna Lily, mimo wszystko powinna powiedzieć Justinowi, że mieliby dziecko. Zasługuje na to, by znać prawdę. Znając życie na pewno będzie na nią wściekły, ale przecież sama nie wiedziała, że była w ciąży. On jest taki kochany, troskliwy i czuły jeśli chodzi o Lily. Naprawdę musi coś do niej czuć! Strasznie mnie to cieszy. Nie podoba mi się jego ojciec, przez to, co mówi o nim Lily, wydaje mi się, że jest jakimś spedofilowanym, niewyżytym gówniarzem xD Wolałabym, by trzymała się od niego jak najdalej. A teraz kilka słów o słodkich Jazzy i Jaxonie. Młody zabił mnie tekstem "Hej, stara" hahaha No jakbym swojego kuzyna słyszała! A mała siostra Justina jest taka słodziutka, każde dziecko powinno takie być *.* OSTATNIA SCENA, po prostu wspaniała! Miła końcówka i w końcu coś prawdziwego w ich udawanym związku. Jak ja chciałabym na jej miejscu. A uśmiecham się przez to jak głupia hahaha Kocham Cię po prostu!
    I widzę, że świąteczny szablon! :D Bardzo ładny. W ogóle ten blog jest wspaniały pod każdym względem. Tylko pozazdrościć. Strasznie się przywiązałam do tego opowiadania i do Ciebie, szkoda jednak, że będzie trzeba czekać dłużej na kolejne rozdziały, ale rozumiem Cię. Sama mam niezły zapierdol i ledwo wyrabiam a mam lenia że hoho Coś takiego wykańcza ludzi psychicznie, po co oni nas tak męczą tą szkołą :C Żeby to jeszcze uczyli czegoś przydatnego, ale nieee.

    Czekam jak zawsze z niecierpliwością na kolejny <3
    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ty cudownie piszesz te ff! Sa takie cudowne, nawet nie wiesz jak ja to przeżywam, jeju ❤. I jak jedna z twoich czytelniczek- też uważam, że to będzie następcą Dangera ��

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, ta końcówka była taka smutna:/ Szkoda mi Justina, powinien wiedzieć, że gdyby nie poronienie, byłby ojcem. Tymbardziej, że chyba się w niej zakochał. Chociaż z drugiej strony nie dziwię się Lily, Justin mógłby się tym zadręczać. Wydaje mi się, że ona i tak mu o tym powie, albo sam się dowie i będzie afera.
    Fajnie, że Justin zabrał ją do rodziny, jednak nadal nie ufam Jeremmiemu, kiedy widzieli się pierwszy raz, dziwnie na nią patrzył, wydaje mi się, że będzie do niej zarywał haha.
    Jazmyn, była taka słodka <3 Mam nadzieję, że Lily nie popadnie w depresję z powodu zbyt częstego przebywania z małymi dziećmi ;)
    Końcówka jest śliczna, Justin pokazał, że czyny znaczą więcej niż słowa całując ją. Oby mu coś nie odbiło i żeby potem jej źle nie traktował.
    Kurde no, rozdział cudowny! <3
    Z terminami dodawania nawet się nie przejmuj, co 5-6 dni to i tak często, niektórzy dodają jeden miesięcznie, więc bardzo fajnie, że ty tak nie robisz.
    Chyba się troszeczkę rozpisałam, haha:)
    Życzę weny na kolejny tak cudowny rozdział (wcześniejsze oczywiście także takie były) I czekam na kolejny:* /Krl

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG!!! Jaki słodki rozdział... uważam, że Lily powinna powiedzieć Justinowi o tej ciąży. Oni są tacy idealni... i jeszcze ten pocałunek na koniec *o*
    Naprawdę świetnie piszesz.. Każdy rozdział jest bardzo ciekawy i zawsze na kolejny czekam z niecierpliwością @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę szkoda mi Lily, ale mam nadzieję, że w końcu się przełamie i powie Justinowi prawdę, skoro Justin pokazał jej co czuje.
    Rozumiemy cię, że nie masz czasu wiec nie martw się. My wytrwale będziemy czekać na nowe rozdziały, a ty skup się na nauce!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak slodko ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  10. tak mi jej szkoda tez bym Justinowi na jej miejscu nie powiedziała. to zbyt dużo by ją i jego kosztowało. rozdział jak zawsze superaśny. Justin się w niej zakochał,mam nadzieję, że z wzajemnością :) weszłam na bloga i oo świąteczny szablon :D jest bardzo ładny jak dla mnie, taki nastrojowy hahha ostatnia scena mi się bardzo podobała! <3 szkoda, że rozdziały będą co tydzień ;c ale rozumiem cię też mam teraz przed świętami urwanie głowy i tez mam młodszą siostrę ;x no cóż ale w przyszłości fajnie będzie mieć taką osobę blisko siebie :) w każdym bądź razie nie dużo brakuje twoim blogom do dengera :D moim zdaniem jest naprawdę genialne a ty masz TALENT jakich mało! tak więc pozdrawia życzę powodzenia w szkole i nie wiem co jeszcze :D much love xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +przepraszam, że komentarz nie należy do najdłuższych, ale jestem takaaaa zmęczona po całym dniu nauki, że ledwo to napisałam ;c

      Usuń
  11. Awww...końcówka najlepsza ♥ Ten rozdział jest ZAJEBISTY :) Masz ogromny talent. Justin jest taki opiekuńczy i słodki. ;** Lily biedactwo, mam nadzieję że po tym pocałunku ( ta scena według mnie jest najlepsza w całym rozdziale, ale to tylko moja opinia :) ) zdobędzie więcej odwagi i powie Justinowi prawdę ^^ Jazmyn i Jaxon są takimi uroczymi dziećmi ❤ To jak Jazzy zareagowała kiedy zobaczyła Lily uroczo 💕 Będziemy cierpliwie czekać na kolejny. Jestem ciekawa co się wydarzy dalej Xd. Rozumiem twój brak czasu sama też mam dużo obowiązków, ale niczym się nie przejmuj i skoncentruj się na nauce. Kocham i pozdrawiam 💕

    OdpowiedzUsuń
  12. sweetie girl;**9 grudnia 2014 23:07

    OMG.! Mówił Ci ktoś że jesteś genialna. Ta ostatnia scena jejku jak uroczo i słodko :) nie mogę przestać uśmiechać się do telefonu ^^ Lily proszę przełam się i powiedz Justinowi prawdę. Czekam n aten moment jestem tak ciekawa jego reakcji. :)Dzieciaki są takie słodkie, aww... Justin jest tak bardzo opiekuńczy i w ogóle jeśli chodzi o Lily. *_* Coś mi mówi że ktoś się zakochał. :D Rozdział jest MEGA ŚWIETNY <3<3<3 Już czekam na nn, ale nie musisz się śpieszyć. Ważne jest żebyś skupiła się na nauce. My jesteśmy cierpliwi ;) Czekamy. Uwielbiam, kocham <3
    PS. Szablon jest śliczny, podoba mi się;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem, że mój komentarz się pewnie tobie nie spodoba ale się źle czuję i jestem zmęczona.. Rozdział bardzo mi się spodobał, jestem ciekawa kiedy Justin się dowie, że mógł być ojcem.. I ta końcówka aww *.*
    Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja myśl pod koniec rozdziału "No ja ja chyba kurna zabije!" Wiesz co?! Nie będzie ogurków konserwowych i wędzonego sera i śledzi też nie będzie!
    Przerwałaś moje namiętne rande wu z Krzyżakami (Zbyszko trzy cytryny.) po to bu przerwac w takim momencie. Wstydż się.
    Nie, a tak poważnie napoczątku rozdział zaczyna się tak no uh szkoda mi Lily strasznie. Jadą samochodzikiem brum brum brum, on że majaczy. Upa Lily zgadzam się z nim. Co Justin? Twije serduszko puka do niej w rytmie cza cza.
    Jazzy i Jaxo są tacy omg! No tylko ich schrupać jak piernoczki z choinki, a uszy trzęsą się z roskoszy.
    Ostatnie scena " O mój pieprzony Boże! Daj mi więcej!"
    Haha wybacz za ten komentarz ale to może przez mój kiepski chumor, chociaż mam nadzieje, że się pośmiekesz.
    Nie bierz do siebie ppczątku, wiesz że kocham Cię soł faking macz. Loveeee. Weeeeny, pozdrów brata i powiedz by był tak uroczy jak Jaxo i powodonka z projekten. Twój kochany @biebsuolog

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawe czy Lily powie mu, ze była w ciąży. I ciekawe jak Justin na to zareaguje, mam nadzieje, ze sie od niej nie odwróci i obdarzy ja ogromnym uczuciem pomagając jej to przetrwać. Jezu kocham ten rozdział. Nie. Nie kocham tego rozdziału, kocham całe to opowiadanie! Justin jest dla niej taki uroczy i uczuciowi i widać, ze Lily tez sie do niego przekonała, a nawet więcej! Ona na 100% cos do niego czuje. Kocham Cię!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowne opowiadanie. Swietny rozdzial, czytam go juz chyba 4 raz.. A jak czekalam na niego to co godzine sprawdzalam czy cos dodalas. :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Jedno słowo: wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
  18. o jezucie ten rozdział dsrikuyegriywas.Słodki był ten pocałunek.Czy wydaje mi się czy Justin czuje coś do Lily ? ^^.Kocham i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  19. na początku nie byłam przekonana do tego fanfiction, ale i tak mnie wciągnęło i po kilku rozdziałach się zakochałam, jest cudowne i codziennie wchodzę, żeby sprawdzić czy jest nowy rozdział, teraz to jedno z moich ulubionych ffs, błagam cię, nigdy nie przerywaj pisania tego, kocham to i mam nadzieję, że będzie to tak sławne przynajmniej jak lineb, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  20. BOZIU BOZIU BOZIU BOZIU JDJDHDBXKSJS IDEALNY ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział nudny.... wiesz ty co xd to dlaczego czytam to teraz i poświęcam marne godziny mojego snu? Jak zwykle mega <3

    OdpowiedzUsuń